poniedziałek, 27 lutego 2017

43. Z życia moich LPS #1- Kokarda i jej salon kosmetyczny












 Hej hej ^^

 Trochę nie ogarniam OLX- piszę do sprzedawcy, że byłabym zainteresowana kupnem figurki oraz podaję swojego e-mail'a, aby się ze mną skontaktował, a on/ona nic nie odpisuje, mimo, że ja do niej/niego napisałam już całkiem spory czas temu... I nie, że on/ona tego nie widzi, bo przecież "Ostatnio widziany: <kilka godzin temu>"... Co ja robię nie tak?! XDDD
  Wolę jednak allegro, no ale teraz nie odpuszczę- jest genialna cena jednego z moich marzeń i głupio by było, aby z takiej okazji zrezygnować.


~

Postanowiłam zamiast biografii pisać "Z życia moich LPS"- będzie to seria bardziej urozmaicona, bo nie dość, że napiszę o lps'ie, to jeszcze pojawią się zdjęcia jego domu/miejscu pracy i takie tam :)


Na pierwszy ogień idzie króliczka Kokarda ^^



~

  
Na imię ma Kokarda, ma około 25 lat. Do Pet Valley przyjechała jako zwariowana nastolatka, której pasją była uroda i techniki makijażu (nie wiem za bardzo, jak to nawet nazwać xd). Zaczynała prowadzić wtedy bloga o takowej tematyce. Była pełna zapału, energii, łatwo nawiązywała przyjaźnie. Zamieszkała wraz ze swoją ciotką Marchewką na obrzeżach miasta. Jej największym marzeniem było założyć własny salon kosmetyczny. 

Wszystko się pewnego dnia zmieniło.





Pewien wypadek (wylał mi się zmywacz do lakieru do paznokci) sprawił, że oślepła. Na początku nie wychodziła w ogóle z łóżka, była kompletnie załamana. Jednak z czasem jej stan się poprawiał- powoli odzyskiwała wzrok, co było właściwie cudem. Zaczęła pomagać w domu i w małej plantacji marchewek swojej ciotki. Nadal z nikim się nie kontaktowała, oprócz niej. Ale na powrót zaczęła marzyć o założeniu własnego salonu kosmetycznego... Minął jakiś czas, a dzięki przeróżnym operacją już tylko niedowidzi. 
I  jej marzenie zostało spełnione. Wczoraj było oficjalne otwarcie "Makijażu Kokardy"- salonu fryzjersko/kosmetycznego. 
Ciężko pracuje, ale dzięki temu jest szczęśliwa, bo czuje, że żyje.



 


Jej dzień zawsze rozpoczyna dość wcześnie.  Rankiem, ona i Marchewka przygotowują przeróżne smakołyki, aby klientki jej salonu mogły czekając w kolejce coś dobrego przekąsić.




I wcale, a wcale Kokarda nie podjada babeczek :) Mniam!



A oto pierwsze klientki! Białka i Malwina niemal codziennie tu przychodzą, czasami tylko na kawę i rozmowę ;D



Nie posiada na razie zbyt wielu kosmetyków (bo mi się zgubiły ;_;), ale mieszkanki Pet Valley nie posiadają zbyt wielu wymagań.



A oto... Nagroda Reniferka! Jest to nagroda dla LPS które są już od długiego czasu w mojej kolekcji, a przez np. moją głupotę nieco wycierpiały. Kokarda bardzo tą nagrodą się szczyci i ma ona specjalne miejsce w jej salonie^^




Na razie nie posiada ona sprzętu elektronicznego (opóźnienia w dostawie czy coś, hehe), ale prawdopodobnie dziś się to zmieni.



Niedługo Kokarda będzie mieć też sesje fotograficzną, a jej zdjęcia zawisną na ścianach salonu. Już nie może się doczekać!


~

 I co, jak Wam się podoba taka odmiana biografii? 

Założyłam też aska klick!




                                                                          Pa!

Ps.
Chciałabym zrobić playlistę na blogu, gdzie byłby np. Mozart, ale pewnie nikt nie słucha takiego rodzaju muzyki (oprócz mnie) ._. XDD



wtorek, 21 lutego 2017

42. Kaleki...

  Hej, dziś przychodzę do Was z nieco innym tematem na tym blogu...
<kaleki, bo ja tak nazywam zniszczone LPS w mojej kolekcji>







Zdarte oczko, brak skrzydełka
Stare są, i zakurzone 
Nie pomagają mydełka*
Po świecie są wożone



  
Minęły czasy ich sławy
Przebawione minęły lata
A kolorek ich już mdławy
Na starość nie ma bata


   


Jednak wspomnienia dają o sobie znać 
Przynajmniej były użyte
Nie potrafimy ich w kąt dać 
A nimi dzieciństwo przeżyte c:









*mydełka- chodziło o zmywacze do paznokci itp.





Każdy z LPS na zdjęciu  (Po kolei: Ewa, Mimi, Lisica, Rainbow) posiada jakąś historię. Najstarsze z tej czwórki mają po osiem lat, w tym roku dziewięć.



Jednak jakim sposobem, ważka Rainbow nie ma żadnego skrzydełka?!


Kurczę, aż przypominają mi się te szalone zabawy...


Nie jest to tak, że mi dbam o moje LPS, a skąd. O te nowe nawet bardzo, bo raczej uczę się na błędach (błąd:  wylanie niechcący zmywacza do paznokci na oczy króliczka, ale teraz to flamastrami poprawiłam, więc jest okej). Jednak nie wiedzę sensu wyrzucać figurki która tyle że mną lat, bo "psuje" ogólny wygląd kolekcji.

To są takie moje perełki- o perełki się dba, a one- takie delikatne, już i tak zniszczone- stanowczo wymagają jako-takiej opieki.



Mogłabym też się rozpisać o ludziach którzy na coś chorują, albo o zwierzętach kalekach, ale to przecież blog o LPS.


A Wy w kolekcjach macie jakieś "kaleki" lps'owe?





            ~Maskonur










sobota, 18 lutego 2017

41. Opowiadanie Blogowe Bez Tytułu #6

 Hej ;3
Trochę wygląd się bloga zmienił, mam nadzieję, że dla Was na lepsze (mnie się bardziej podoba, ale to dlatego, że moje ulubione kolorki dominują^^).
 I ten... Bym napisała coś lepszego, ale chyba za bardzo pomysłu nie mam.


~
 -Rozumiesz? Maksymalnie o dwudziestej w domu, nie później- mówię sztywno. Mam świadomość, że może jej się to jej nie spodobać, ale nie będzie się sprzeciwiać. Christine z pewnością, ale Lily jest inna. To z nią załapałem wspólny język, to ona jest moją małą księżniczką, choć taka mała to nie jest.
Skinęła niechętnie głową, jestem przekonany jednak, że nawet gdybym tego nie powiedział, to i tak by nie ryzykowała i nie szlajała się po nocach.
 Teraz policja wymyśliła jakieś kolejne bajeczki. Że to niby natrafili na jakąś poszlake. Gówno prawda, wystarczająco długo obcowałem z policją i teraz znam jej zagrywki. Uspokajają, że mają sytuację pod kontrolą, że rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Tak naprawdę- oni sami się boją.
  O Lilianne aż tak bardzo się nie obawiam. Znaczy- obawiam się, jest moją córką. Ale wiem, że będzie posłuszna, nie będzie niepotrzebnie okazywała scen odwagi. Jako, że będzie współpracowała, że tak powiem, nic się jej raczej nie stanie. Raczej.
 Inaczej sprawa ma się z moją młodszą córką. Choćbym błagał, ona będzie robić swoje, nawet mi na złość.
 Nie chodzi o to, że morderca czai się m kolejne ofiary. On poluje na Cansuu. Jednak może być nieobliczalny, brać zakładników. Bezpieczeństwo nader wszystko.
                                 ***
Po niezbyt przyjemnym dniu, każdy marzy o kubku gorącej herbaty lub kawy, oraz o chwili spokoju i odpoczynku. Ja także, dlatego po rozmowie z Lily ruszyłem w stronę miękkiej kanapy. Nawet nie zdążyłem do niej dojść, gdy rozległ się jej głos.
- Tato, przyszła do Ciebie poczta.
 Wzdycham i odbieram od córki cieńki stos listów. Szybko rzucam na nie okiem, same reklamy. Wśród nich dostrzegam ulotkę Pizzeri Pod Krzywym Kaloszem. Na niej uśmiecha się wesoło pancernik trzymający dopiero co wyciągniętą z pieca pizze. Wyciągam nożyk spod kanapy, i delikatnie rozcinam wpół ulotkę. Wypada z niej cienka kartka. Tak komunikuje się ze sobą nasza organizacja. Już teraz wiem, że ma to z pewnością związek z tym morderstwem.

Rex,
Nasze przypuszczenia się potwierdziły- we wszystko jest wkręcona mafia. Jednak, natrafiliśmy na coś nowego- ktoś za nich wykona zadanie. 
 W twoich łapach jest nie tylko jej życie, ale i coś ważniejszego- odkrycie, dlaczego chcą ją zabić.
 Nie możesz do tego dopuścić. Ona nie może umrzeć.




~

Nie podoba mi się to, ale jak już napisałam, to drugi raz mi się nie chcę.

 Może wydawać się to przewidywalne, ale spokojnie- wszystko może się zdarzyć, nawet ja nie wiem, jak to się skończy xD 

                                                                       ~Maskonur^^


Ps. Zapomniałam napisać:


MeCatze:   Wow *o*




 OTO NASZ KLUB, JEŻELI CHCESZ, TO PRZYŁĄCZ SIĘ!!!!! xd



W sumie to bardziej trójkącik, niż klub xD








Zostawmy to bez komentarza...


wtorek, 14 lutego 2017

40. Walentynkowo

 Hejka!
Już wróciłam do domu, i szczerze mówiąc- już nigdy nie polecę samolotem. Pisząc 'nigdy', chodzi mi o 'mam nadzieję, że nigdy' :p
Ugh, piętnaście godzin  (bo jakieś opóźnienia) lotu, to totalna porażka.
 Ale nie będę teraz nudzić o moich trudach podróży, bo dzisiaj Walentynki.
Czas miłości, zakochanych i takich tam. Nie wierzę w ideę tego całego święta, ale mimo wszystko uważam, że nie zaszkodzi mi napisać o tym post.
Nie będzie o zestawach walentynkowych, tylko jak moje LPS'y spędzały ten dzień^^


Bulterier Frank jest zakochany w spanielce Christy  (ta z przodu), zaś spanielka z tyłu, czyli Lilianne wciąż nie może zapomnieć o Dingo (ten piesek z przodu, caliver king spaniel czy coś). Niby nie byli razem, no ale nic wiele brakowało, a nagle  PUFF!
DINGO IGNORUJE LILY I CAŁĄ UWAGĘ POŚWIĘCA JEJ MŁODSZEJ SIOSTRZE, CHRISTY!!!
Oni spędzili całe Walentynki razem, jednocześnie łamiąc dwa inne serca....


Zabrzmiało to zbyt dramatycznie, dlatego teraz jest dobry czas na 'Xdd' ;)




Na szczęście w pokoju Franka nie brak zdjęć Christy...




<Reakcja Cansuu, jego współlokatorki>


Także Lily jakoś ten dzień przeżyła, wraz z przyjaciółką Catherine spędzając czas w salonie kosmetycznym.


Oraz nasi ulubieni geje, czyli Sante (collie) i Pumpkin (shorthair) ^^


Reakcja księdza Eryka na to xD




Gray zapatrzony w Faustine. Znowu nie wysłał jej kartki walentynkowej, bo chyba nie zdaje sobie sprawy, że ją kocha.


Ale za to walentynkę otrzymała Marta od Bogusława :) Sam napisał dla niej wiersz.



Dog i Łatka chcieli spędzić czas tylko we dwoje..



Ale nie spodobało się to ich dzieciom, heh.


Buzi, buzi :* Prezydent miasta, Max wraz z żoną Stellą najwyraźniej miło spędzili ten dzień ^^


Zaś pudelka Lana cały dzień gadała przez Skeype'a z z jakimś nowo poznanym kolesiem...


I wgl nie zajmowała się swoją malutką córką,  Pusią!


Ta jednak, się nie nudziła ze swoim kolegą, Mandarynem ;D


Tak, to by było na tyle, bo więcej zdj nie chciało mi się robić :3
Spodziewajcie się niedługo notki o pewnych brokatowych reniferkach (tak, dopiero teraz przypomniałam sb, że mam o tym napisać).


                     
                                                                                          Pa!
       


środa, 8 lutego 2017

39. Opowiadanie Blogowe Bez Tytułu #5

Kiedy  (kiedyś) w tytule było 'Opowiadania', a nie 'Opowiadanie', to był niezauważony przeze mnie błąd, jakby co (teraz dopiero to zauważyłam) ;3

~
Heh, to w sumie zabawne. Jeden z większych wyrzutków w szkole, bulterier Frank (czy Franky, jak kto tam woli) stał się teraz jednym z elity. Jeżeli, oczywiście, tak można nazwać kilka zwierzaków ze szkoły które są nieco bardziej rozchwytywane przez innych. Niby on od początku tak jakby trzymał z nami, ale wielka przyjaźń to nie była, a z pewnością nie zaufanie. Parę razy był z nami na jakiejś mniejszej akcji, ale w sumie, to raczej wolał utrzymywać kontakty z naszą "paczką" jedynie na szkolnym korytarzu. Reszta uczniów, mimo, że go znała, to jednak tak trochę go olewała. Właściwie jest całkiem spoko, ale przy mnie trochę dziwnie się zachowuje...
 A teraz jest kimś, kto budzi zaciekawienie. A cała sprawa dotyczy tego, że jako jedyny trochę rozmawiał z "tą która przeżyła", czyli nieznajomą, która podobno walczy o przeżycie w szpitalu. Zresztą, niewiele wiadomo, oczywiście policja więcej nie powie. A najlepsze jest to, że on już ze dwa razy był u niej w szpitalu. Dingo dorabia teorie, że może Frank zakochany jest w niej, czy coś, ale średnio to wiarygodne.
 Dingo jest super. Jego najbardziej lubię z całej naszej grupy. Nie powinnam tak mówić, bo istnieje coś takiego jak siostrzana solidarność, a Lily i on podobno coś tam razem... To przeszłość, to nie ważne. I nie zmienia to faktu, że bardzo go lubię. Jest jeszcze Grey, ale on nie wiele się odzywa, a jak już to właśnie tylko do Dinga. I Dance, starsza siostra Grey'a, tylko, że ona szkołe już skończyła. To właściwe od niej się zaczęło. Ale teraz ma trochę pracy i rzadziej z nami bywa. Nazywa coraz częściej też nas 'smarkaczmi', a to nieźle wkurza. No i jeszcze ten Frank, z którym jest tak jak jest. A Penny, moja najlepsza przyjaciółka... Jest wspaniała, ale nie zgodziłaby się na takie coś, nie potrafiła by nawet. Nie ona. Dlatego, te sprawy trzymam dla siebie, a w razie co, proszę ją o zapewnienie jakiegoś alibi, nie tłumacząc zbyt wiele.
- To co, dzisiaj kończymy te grafiti, nie? I zobaczmy, czy dałoby się coś zrobić od drugiej strony murku; mam fajny pomysł na...- zaczynam mówić do Dinga po zakończeniu lekcji. Tak właśnie wyglądają po południa- jakieś grafiti, zwinięcie paru drobiazgów ze sklepu, mały psikus temu, kto nam podpadł... Od czasu do czasu coś większego, ale w końcu to tylko nudna, mała wioska.
- Nie, Dance mówiła, abyśmy natychmiast przyszli do niej. Podobno coś niezłego się szykuje- odpowiada tajemniczo.
                                 ***
W sali, w której nadal trwa remont pachnie farbą. Ściany są dopiero co pomalowane, iskrzący się niebieski aż daje po oczach.
 To szkoła tańca nowoczesnego. A przynajmniej będzie, jak Dance uzbiera pieniądze na dokończenie niewielkiego budynku. Ale z kasą krucho, zarabianie "na ulicy" dostatecznych dochodów nie przynosi. Dlatego teraz jack russell terriercka intensywnie myśli, nad jakimś napadem na bank, czy coś. Ja nie żartuje-z nią to całkiem możliwe.
 -Psiaki, słuchajcie... Jest coś mocnego...- zaczyna, jak tylko wchodzimy. Oczy jej błyszczą, z daleka widać, że to nie zwykłe zwinięcie paru rzeczy komuś bogatszemu i sprzedanie za dobrą sumkę, a coś, na czym naprawdę da się zarobić.
- Mów, mów, bo już doczekać to się nie możemy- mówi z lekką ironią Dingo, ale widać, że jest zaciekawiony- Co tam dla nas wynalazłaś? Tylko nie rozdawanie ulotek...
Ten żart  (który lekko nawiązuje do przeszłości Dance) głucho został zignorowany przez wszystkich. W tym momencie liczy się, co teraz ona nam powie.
-Skontaktowali się ze mną. Oni- mafia.
 Panuje cisza, nikt nie śmie wymówić słowa. Nie trzeba dodawać, aby widzieć, o kim mówi.
O największej, najniebezpiecznej, zorganizowanej grupy przestępczej. Czegoś chcą? To to dostają. A raczej wykonują zadanie. Są niczym legenda.
Dostać się do nich- szczyt marzeń każdego wiejskiego chuligana, coś niemożliwego.
- Dostaniemy...kilka milionów- mówi Dance, i chyba sama aż w to nie wierzy. Ale to możliwe, przecież dla nich to grosze, zarządzają większymi fortunami.
- No, ale co trzeba zrobić? Mów!- Paradoks. Grey, ten który mówi na ogół najmniej, teraz jako jedyny odważył się wymówić choć kilka słów.
-Zabić tą w szpitalu. Zabić Cansuu.

~
Dziś nieco dłużej, bo uznałam, że nie ma sensu dzielić jednego rozdziału na kilka części.
             








poniedziałek, 6 lutego 2017

38. Notka na wyżalenie, czyli (oczywiście) cholerne popy 😬

Jeżeli lubisz/uwielbiasz/kochasz/wielbisz/nie wiem co jeszcze z nimi robisz popy, to nie czytaj teeeegooo!!!!!!!!!

















  Dobra, teraz mogę przejść do sedna.
Dlaczego jest tak niewiele seriali i mv, którymi głównymi bohaterami NIE SĄ popularsy???
Dlaczego wszyscy je tak uwielbiają?
Za ich durną cenę i możliwość szpanowania? Czy może miłość do Popów jest jednoznaczna z miłością do Sophie, która je tak życzliwie wypromowała?
   Ja tego nie ogarniam. Owszem, są osoby, którym popularny kształt podoba, nie dlatego, że jest popularny, ale...
Można się naprawdę załamać oglądając czasem LPS-tuba.
 To, że jakaś figurka z popularnych figurek jest w serialu, to nic złego. Ale jak jest multum seriali, gdzie gdzie jedyni bohaterzy jacy występują, to kotki i pieski (poooopyyyy), a taka świnka to tło...;_;
 Nie raz zdarzyło mi się ogladać naprawdę dobry lps'owe serial, ale po paru odcinkach oczy mnie bolały.
 Czy coś by to zmieniło w fabule bądź jakości filmu, gdyby zamiast shorthairki Kiry była jaszczurka...nwm Sandra? Xdd
 W dodatku, popularne figurki jako główni bohaterzy, to często  (ale nie zawsze) typowe Mary Sójki (Mary Sue- zbyt idealna, nielubiona bohaterka książek/filmów/rakowych opowiadań na Wattpad).
  Rzecz nie tyczy się tylko LPS-tuba, ale w sumie wszystkiego LPS'owego co w internetach.
   To aż przykre. No bo naprawdę...?
Małpka aż taka gorsza od kotka?
















Notka nie miała na celu urazić kogokolwiek, kto lubi popy/maniuje ich kształty/jego ulu figurką jest właśnie pop/lubi seriale z popami.
Jeżeli ma już kogoś urazić, to kolekcjonerów uważających, że popy są lepsze od innych tylko że względu swojej popularności ;)
                                                                           ~Maskonur



















niedziela, 5 lutego 2017

37. Moje manie!

 Hej ^^
Lubię marnować czas w podróży na szukanie tabliczek w restauracjach z napisem "Free wi-fi", heh.
 Wiem, że taka stronka na blogu jest, ale wszystko tam jest trochę nieogarnięte, dlatego postanowiłam napisać posta, a jak wrócę do domu, to tamtą stronę usunę. Poza tym lekko się zmieniło w kwestii kształtów.
Ale najpierw:
Tu jest duuużoo motyli <3
  
     PANDY&MISIE 
Jako iż rodziną królewską są u mnie pandy, a zawsze liczyłam do nich (w sensie rodziny królewskiej) misie, tak jakoś wyszło, że stały się tak jakby jednym kształtem ;)





Posiadam: #353, #612, #904, #2674, #2675 i #2850 (ta leżąca z g3, ale nie widzę dokładnie nr i może być nie ten). Najbardziej podobają mi się te z Monopoly, ten cudak na początku, ta która wygląda jak morderca, ta z nr #822 i ta #250, którą nazywam 'idealną pandą'...Po prostu wszystkie są piękne  <3



Posiadam #1585, #2511, #2554 i tego żółtego G3 (numerku nie  widzę, ślepa jestem xd). Najbardziej chciałam #671, #1075 i tą różową 💓

MASKONURY
No oczywiście, a jakżeby inaczej :3


Posiadam jedynie #654 <33
Wszystkie są wspaniałe ^^

KOTKI ^^ <bardziej półmania, chyba już>
Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś napisał, jaka jest nazwa tych kotków. Kiedyś ktoś je nazwał egipskimi, ale w sumie to ja nwm.

Posiadam dwa na cztery, #2512 i #2993 (żółta i różowa kotka, Pepper i Panit o których pisałam biografię). 
CHCIAŁABYM te dwie, których mi brakuje, ale ten na zdjęciu jest jakiś brzydki. Ale i tak go bym kupiła ;) 

SHEEPDOGI
Są moją nową manią, bo dopiero niedawno zorientowałam się, jakie są piękne i genialne <3


Posiadam jedynie #465 (bezoczny) i #1055. Najbardziej marzy mi się ten stojący  (?) #mm2 

KOALE
Tu nawet zdj nie daję, bo raczej  mój zapał na nie znacznie osłabł. Mam trzy i bardziej są moją ćwierć-manią, jeżeli takie coś istnieje xd
No ale słodkie są ^^

CHCIAŁABYM MANIOWAĆ

KRABY
Dla wszystkich/większości są brzydkie, ale jak dla mnie, są mega. Uwielbiam kraby (a ich dziwny/brzydki wygląd dodaje im uroku)







Na razie tego manią nie nazywam, bo mam jedynie dwa (te z g3, są naprawdę przeurocze^^). I ogólnie chciałabym zabrać więcej, ale ciągle zapominam poszukać ich na allegro xde Najfajniejsze są te fioletowe, ale żadnym bym nie pogardziła

PAJĄKI
Zdecydowanie nie jestem osobą, która pająków się boi, bo ja je od dawna wielbię *o* 





No, czy pająki nie są wspaniałe?
Odpowiedź: są 

Ten post wydaje mi się lekko bezsensu, a i tak piszę już go parę dni. Mam masę pomysłów na jakieś wartościowe  (chyba) notki, ale ciężko mi się pisze poza domem.

A więc żegnam, papa ^^


PS: Teraz dopiero ogarnęłam, że przez cały czas pisałam na wypośrodkowaniu, czy jak to się tam nazywa xddd










czwartek, 2 lutego 2017

36. Kilka wspomnień LPS'owych z podróży 😸

No Hejka :3
Jednak żyje (jak pewnie zauważyliście), przeżyłam lot samolotem. Yey! W sumie nie byłoby tak strasznie, gdyby mnie moja własna matka nie oblała wrzątkiem. Przynajmniej przekonałam się na własnej skórze, jak miłe potrafią być stweardesy [czy jak to się tam pisze]. Potem przez trzy dni miałam wi-fi, potem przez kolejne trzy nie (ale były za to karaluchy i jakieś niebezpieczne stonogocoś, co podobno gryzie xd). A teraz znów mam na kilka dni, ale niedługo znów się przemieszczamy i już go może nie być ;__;
Jedyne za czym tęsknię, to moja kotka i LPS. Serio, ja za nimi bardziej tęsknię, niż za własną rodziną 0.0
Póki co przeglądam blogi, nicole i oglądam filmiki LPShannah i to trochę pomaga ;) Ale bym ich nie wzięła, booo... (i tu zaczyna się temat główny posta).
Często je zbierałam ze sobą, gdzie tylko jechałam. Uwielbiałam mieć je przy sobie, robić im zdjęcia i ogólnie takie-tam. Pamiętam, jak ciągle robiłam zdjęcia małpce Hani, jak prawie zgubiłam na huśtawce żółtą krowę Mac'a. Jak wyjedżałam bez LPS'a, a wracałam z jednym albo dwoma, bo gdzieś sklep zawsze się znalazł. To były miłe wspomnienia, ale bywały też gorsze, tylko i wyłącznie z mojej głupoty.
Były na morzu lekkie fale, a ja chciałam pływać. Dobra, były dość duże. No i się lekko bałam, ale głównie chciałam po prostu popływać z LPS. Straciłam w ten sposób żółwia (którego imienia nie pamiętam) i czarnego shorthaira, którego szczególnie było mi szkoda. Nie dlatego, że pop- wtedy (i teraz) to nie miało znaczenia. To był jeden z ulubieńców, zwariowana kotka Czarka. Kurde, uwielbiałam ją, mój kuzyn także. Nie miała zbyt rozbudowanego charakteru, ale była jedną z pierwszych figurek, czymś wyjątkowym. Teraz marzę, aby ją zdobyć (ale na liście marzeń nie jest, bo to takie marzenie-niemarzenie). No i zgubiłam w recepcji hotelu innego popa- jamniczke z saszetek  (jest w nagłówku na blogu Maślaczka). Była wtedy moim nowym LPS i nawet nie zdążyłam jej polubić, w sumie. Teraz żałuję, bo ja ją tylko w recepcji ośrodka zostawiłam  No, to był pop, a mimo wszystko, fajnie mieć je w kolekcji. A poza tym, mogłam fajny charakterek jej zrobić. Trudno, bywa.
Ta notka mogłaby być ciekawsza/ambitniejsza, ale teraz do końca nie mam warunków, do napisania czegoś takiego.  Może jeszcze coś później napiszę, nie obiecuję  (bo już parę razy do tego się zbierałam, ale w trakcie pisania rezygnowałam). Ale nie chcę, aby na blogu były aż takie pustki, sami rozumiecie  (niby nie pisałam tydzień, ale właściwie, to ostatnia notka była w ubiegłym miesiącu :3). No i ten...dziękuję za miłe życzenia fajnych feri pod ostatnim postem ^^
                                                               Paa C: