środa, 8 lutego 2017

39. Opowiadanie Blogowe Bez Tytułu #5

Kiedy  (kiedyś) w tytule było 'Opowiadania', a nie 'Opowiadanie', to był niezauważony przeze mnie błąd, jakby co (teraz dopiero to zauważyłam) ;3

~
Heh, to w sumie zabawne. Jeden z większych wyrzutków w szkole, bulterier Frank (czy Franky, jak kto tam woli) stał się teraz jednym z elity. Jeżeli, oczywiście, tak można nazwać kilka zwierzaków ze szkoły które są nieco bardziej rozchwytywane przez innych. Niby on od początku tak jakby trzymał z nami, ale wielka przyjaźń to nie była, a z pewnością nie zaufanie. Parę razy był z nami na jakiejś mniejszej akcji, ale w sumie, to raczej wolał utrzymywać kontakty z naszą "paczką" jedynie na szkolnym korytarzu. Reszta uczniów, mimo, że go znała, to jednak tak trochę go olewała. Właściwie jest całkiem spoko, ale przy mnie trochę dziwnie się zachowuje...
 A teraz jest kimś, kto budzi zaciekawienie. A cała sprawa dotyczy tego, że jako jedyny trochę rozmawiał z "tą która przeżyła", czyli nieznajomą, która podobno walczy o przeżycie w szpitalu. Zresztą, niewiele wiadomo, oczywiście policja więcej nie powie. A najlepsze jest to, że on już ze dwa razy był u niej w szpitalu. Dingo dorabia teorie, że może Frank zakochany jest w niej, czy coś, ale średnio to wiarygodne.
 Dingo jest super. Jego najbardziej lubię z całej naszej grupy. Nie powinnam tak mówić, bo istnieje coś takiego jak siostrzana solidarność, a Lily i on podobno coś tam razem... To przeszłość, to nie ważne. I nie zmienia to faktu, że bardzo go lubię. Jest jeszcze Grey, ale on nie wiele się odzywa, a jak już to właśnie tylko do Dinga. I Dance, starsza siostra Grey'a, tylko, że ona szkołe już skończyła. To właściwe od niej się zaczęło. Ale teraz ma trochę pracy i rzadziej z nami bywa. Nazywa coraz częściej też nas 'smarkaczmi', a to nieźle wkurza. No i jeszcze ten Frank, z którym jest tak jak jest. A Penny, moja najlepsza przyjaciółka... Jest wspaniała, ale nie zgodziłaby się na takie coś, nie potrafiła by nawet. Nie ona. Dlatego, te sprawy trzymam dla siebie, a w razie co, proszę ją o zapewnienie jakiegoś alibi, nie tłumacząc zbyt wiele.
- To co, dzisiaj kończymy te grafiti, nie? I zobaczmy, czy dałoby się coś zrobić od drugiej strony murku; mam fajny pomysł na...- zaczynam mówić do Dinga po zakończeniu lekcji. Tak właśnie wyglądają po południa- jakieś grafiti, zwinięcie paru drobiazgów ze sklepu, mały psikus temu, kto nam podpadł... Od czasu do czasu coś większego, ale w końcu to tylko nudna, mała wioska.
- Nie, Dance mówiła, abyśmy natychmiast przyszli do niej. Podobno coś niezłego się szykuje- odpowiada tajemniczo.
                                 ***
W sali, w której nadal trwa remont pachnie farbą. Ściany są dopiero co pomalowane, iskrzący się niebieski aż daje po oczach.
 To szkoła tańca nowoczesnego. A przynajmniej będzie, jak Dance uzbiera pieniądze na dokończenie niewielkiego budynku. Ale z kasą krucho, zarabianie "na ulicy" dostatecznych dochodów nie przynosi. Dlatego teraz jack russell terriercka intensywnie myśli, nad jakimś napadem na bank, czy coś. Ja nie żartuje-z nią to całkiem możliwe.
 -Psiaki, słuchajcie... Jest coś mocnego...- zaczyna, jak tylko wchodzimy. Oczy jej błyszczą, z daleka widać, że to nie zwykłe zwinięcie paru rzeczy komuś bogatszemu i sprzedanie za dobrą sumkę, a coś, na czym naprawdę da się zarobić.
- Mów, mów, bo już doczekać to się nie możemy- mówi z lekką ironią Dingo, ale widać, że jest zaciekawiony- Co tam dla nas wynalazłaś? Tylko nie rozdawanie ulotek...
Ten żart  (który lekko nawiązuje do przeszłości Dance) głucho został zignorowany przez wszystkich. W tym momencie liczy się, co teraz ona nam powie.
-Skontaktowali się ze mną. Oni- mafia.
 Panuje cisza, nikt nie śmie wymówić słowa. Nie trzeba dodawać, aby widzieć, o kim mówi.
O największej, najniebezpiecznej, zorganizowanej grupy przestępczej. Czegoś chcą? To to dostają. A raczej wykonują zadanie. Są niczym legenda.
Dostać się do nich- szczyt marzeń każdego wiejskiego chuligana, coś niemożliwego.
- Dostaniemy...kilka milionów- mówi Dance, i chyba sama aż w to nie wierzy. Ale to możliwe, przecież dla nich to grosze, zarządzają większymi fortunami.
- No, ale co trzeba zrobić? Mów!- Paradoks. Grey, ten który mówi na ogół najmniej, teraz jako jedyny odważył się wymówić choć kilka słów.
-Zabić tą w szpitalu. Zabić Cansuu.

~
Dziś nieco dłużej, bo uznałam, że nie ma sensu dzielić jednego rozdziału na kilka części.
             








4 komentarze:

  1. WOW. Mega mi się podoba zamysł na opowiadanie, jest to coś zupełnie innego. No i zawiało kryminałem, czyli jest to, co lubię najbardziej - dobrze zapowiadająca się seria z dodatkiem kryminału.
    Czekam na ciąg dalszy!

    ~Julie

    OdpowiedzUsuń
  2. No co by tu napisać- super! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Czekam na ciąg dalszy, robi się coraz ciekawiej... :D

    OdpowiedzUsuń