Cześć!
Trochę mnie tu nie było (dwa tygodnie?). Pomysły na posty są, ale motywacji do ich napisania brak. Poprawię się od nowego roku.
Zmieniłam nagłówek na nieco bardziej świąteczny. W końcu trzeba było ;) Tylko szkoda, że nie ma śniegu. W listopadzie był, a w grudniu nie. Po prostu kocham tą polską zimę :/
Trochę mnie tu nie było (dwa tygodnie?). Pomysły na posty są, ale motywacji do ich napisania brak. Poprawię się od nowego roku.
Zmieniłam nagłówek na nieco bardziej świąteczny. W końcu trzeba było ;) Tylko szkoda, że nie ma śniegu. W listopadzie był, a w grudniu nie. Po prostu kocham tą polską zimę :/
Nawiązując do tytułu posta... Już dawno planowałam coś takiego napisać.
Nawet w głowie już miałam wszystko "napisane". Oczywiście, zawsze gdy
zabierałam się do napisania tego, coś mnie od tego odpychało (coś, czyli
myśl "pooglądam smutne, chińskie/japońskie reklamy!"). No, chyba
nadeszła pora, aby wreszcie to napisać.
~
Wszystko
zaczęło się dawno, daaaawnooo temu, gdy na świecie chodziły dinozaury
(czytaj: jakieś osiem lat temu). Gdy wraz z moją mamą "zwiedzałyśmy"
nową galerie handlową. Przed Smykiem zauważyłam dwie dziewczyny
wychodzące ze sklepu, dumnie trzymając swoje zdobycze- figurki Littlest
Pet Shop. Ja, jako wielka miłośniczka zwierząt (a szczególnie kotów,
pająków, rekinów wielorybich i kałamarnic olbrzymich, i jeszcze paru
innych) od razu zapragnęłam je zdobyć. Przy wejściu stał regał z
ubraniami, a na nim- kolorowe pudełko z dwoma figurkami- Tabby cat'em i
ptaszkiem (to chyba kakadu). Miłość od pierwszego wrażenia...
Figurki
po jakimś czasie zyskały imiona- Loriana (ptaszek) i Włosek (tabby cat)
(nie będę komentować tego imienia...). Z czasem doszły także inne. Niby
zwykłe zabawki, a jedyne w moim życiu, z którymi tak się zżyłam (nie
licząc dwóch pluszowych pand). Zabierałam je na wakacje, do kościoła,
robiłam im zdjęcia. Rex, Lily, Lotos, Podkowa, Iskierka, Banan... To
tylko niektóre LPS'y. Każdy ma swoje imię, charakter, historie. Z każdym
posiadam wspomnienia. Wtedy nie liczyło się, aby zdobyć SEP, #no czy
inne takie. Liczyła się sama figurka na półce w sklepie.
Ale co dobre, zawsze się kończy.
Nadeszły
czasy, gdy zapał się ostudził. Wchodziły chyba wtedy też g3. Jedyne, co
mnie łączyło z kolekcjonowaniem, to figurki w pudełku i lps'owe blogi.
Znałam kilka, uwielbiałam dwa. No i nadszedł po jakimś czasie koniec.
Były powroty- na kilka dni.
Minęły dwa lata...
Zaczęłam
rozkminiać o tym, jak ostatnio zmieniły się zabawki. Przypomniałam
sobie o LPS. I jakoś tak wyszło, że trafiłam na Allegro, a mianowicie na
figurkę do sprzedaży. Maskonura, ptaka którego pokochałam wiele, wiele
lat temu. Pod wpływem chwili zamówiłam go. Natrafiłam też na działające
blogi o LPS. Postanowiłam spróbować, i sama własnego założyłam. Akurat
byłam w trakcie czekania na zamówionego maskonura, i stąd wziął się mój
nick- Maskonur. Wyciągnęłam z szafy fioletowe pudełko z LPS'ami. I mam
nadzieje, że jeszcze jakiś czas tam nie powróci...
Ojeju jak słodko <3 Mam nadzieję, że LPSy jeszcze długo nie wrócą do szafy. Czekam na jakąś notkę z kolekcją ^^
OdpowiedzUsuńOoojacie *o* to już wiem dlaczego się 'Maskonur' w nicku nazywasz.
OdpowiedzUsuńSuperek historia :)
Aww <3 Zrób notkę z kolekcją! :D
OdpowiedzUsuńSuper! :D
OdpowiedzUsuń