środa, 7 grudnia 2016

23. Opowiadanie Blogowe Bez Tytułu #3

~Cześć. Jak wam upłynęły Mikołajki? Jakieś lps-owe prezenty od Mikołaja były?
_______________________________________
-Uciekajcie! Szybko!
-Stać, policja! Zatrzymać się!
Oczy aż mi łzawią od mieszaniny barw i kolorów. Wszystkie krzyki przemieniają się w mojej głowie na jeden, przeciągły wrzask.
 Rozum podpowiada mi poddanie się, ale ja słucham się czegoś innego. Pierwotnego zmysłu przetrwania i ucieczki. I to właśnie robię: uciekam.
 "Chcę do domu" próbuję wyszeptać, lecz z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk. Adrenalina sprawia, że biegnę coraz szybciej, i szybciej. Koło siebie widzę Dingo, a i za mną ktoś biegnie. Może to jeden z policjantów. Wolę nie sprawdzać tego.
 Czuję że zyskujemy przewagę. Znowu wrócimy do domu, bezpieczni i zmęczeni. Tym razem również policja nie rozpoznała nas. Parę dni bezowocnego śledztwa i powrót do codzienności. Historia lubi się powtarzać. To zaczyna być już nudne.
 Powoli robi się coraz ciszej. Zaczynamy zwalniać. Po chwili, gdy już całkiem się zatrzymamy, zaczyna się zwyczajowe przeliczenie. Wszyscy są, nikomu nic się nie stało. Czas wrócić do domu.
                                 ***
 -Gdzieś Ty znowu była?- znajomy głos wita mnie przy progu domu. No tak, mogłam się tego spodziewać.
 Mogę skłamać, że u koleżanki. Tata, choć podejrzliwy, nie zarzuci mi kłamstwa. Nie ma dowodów. Penny, moja przyjaciółka, nigdy mnie jeszcze nie wydała. Mam powody, aby jej ufać.
 Ale z drugiej strony... Czy to dobrze ciągle oszukiwać własnego ojca? Za każdym razem patrzeć mu w oczy i opowiadać zmyślone historie?
 Zanim zdążę dokończyć moje "za i przeciw", z mojego gardła wydobywa się nieśmiały głos.
-Na zajęciach dodatkowych z geografii. A potem u Penny- nie jest to całkowite kłamstwo, ponieważ na zajęciach faktycznie byłam. Mimo to, głośno przełykam śline, i wymijam go, kierując się w stronę schodów.
-Dobranoc-mamrocze. Nie wierzy mi, ale obydwoje wiemy, że nic nie powie. Zdania typu "Nie wierzę Ci!!!" nie są w jego stylu, jeżeli nie posiada dowodów. Trochę mi go szkoda. Ale tylko trochę.
 -Christy?- przy wchodzeniu do naszego wspólnego pokoju dobiega mnie zaspany głos siostry.
-Christine- poprawiam ją- Ewentualnie Chris.
-Oj, no dobrze. Ale dla mnie zawsze będziesz Małą Christy.
 Właściwe to całkiem miłe i urocze z jej strony. I trochę mdłe. Chociaż jest fajną siostrą.
-Czas spać, Mała Christy. Dobranoc, pchły na noc...
-...A karaluchy pod poduchy- dokańczam, kładąc się do łóżka.
__________________*____________________
                                                      ~Maskonur

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie. 😉 Ja na Mikołajki dostałam pluszowego miśka z czekoladkami, którego nazwałam Kasjusz XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe opowiadanko !! :D

    OdpowiedzUsuń